środa, 18 listopada 2015

wtorek, 17 listopada 2015

Citroen C-Elysee

   Mały, tani, wręcz budżetowy sedan, który bardzo zaskakuje. Trzeba zacząć od kilku ważnych spraw, po pierwsze ceny, zaczynają się od 39.900 zł, ale nie patrzyłbym na to, spojrzałbym raczej na drugą stronę cennika, w okolice 50 tysięcy. Co dostajemy ? Teoretycznie limuzynę, może długość 4.43 m nie powala, ale duży rozstaw osi pozwala na wygospodarowanie na prawdę sporej ilości miejsca, w szczególności na tylnej kanapie, co jest rzadkością w tej klasie. Wykończenie nie powala, ale nie odbiega także od konkurencji, jest po prostu wystarczające, choć twarde. Podejrzewam że będzie skrzypieć, i trzeszczeć po jakimś czasie, ale to nie jest nic specjalnego w tym przedziale cenowym. Co do silników, mamy 100 konnego diesla, 82 konny silnik PureTech, który o dziwo jest kilka tysięcy droższy od silnika 1.6 115 KM, trochę tego nie rozumiem, i podejrzewam że większość klientów zdecyduje się właśnie na ten ostatni silnik, patrząc na jego osiągi i bezawaryjność. Co do diesla nie jest rewolucyjny, po prostu poprawny, a PureTech, nie wiem co tutaj robi, dla tego samochodu 3-cylindrowe 1.2 jest niewystarczające, nie daje wystarczającego komfortu, i dynamiki.
Co dostajemy za 50 tysięcy?  Klimatyzację, ale tylko manualną, radio z USB i Bluetooth, czujniki parkowania, elektryczne szyby, i lusterka. I chyba tyle, do tego możemy dodać duży bagażnik , ponad 500 litrów. Wielu reporterów narzeka na bardzo miękkie zawieszenie, i nieprecyzyjny układ kierowniczy, ale chyba zapominają że nie jest to samochód do sportowej jazdy, ale do komfortowego przemieszczania się z punktu A do B , do tego żeby pojechać do sklepu, zawieźć dzieci do szkoły, albo na wakacje z rodziną. Można przyczepić się kiepskiej skrzyni biegów, i braku 6 biegu który na pewno pomógłby obniżyć spalanie, producent podaje że C-Elysee spala średnio 6.5 litra benzyny na 100 km, natomiast realnie musimy liczyć się z 8 litrami, czy to dużo, jak na duży samochód z silnikiem 1.6, także poprawnie. Jako drobne niedopatrzenie trzeba przyjąć kiepskie sprężyny klapy bagażnika, która lubi sama opadać, uderzając nad akurat w głowę. Krótko podsumowując, poprawny samochód, w dobrej cenie, mało rewolucyjny, ale decydując się na taki samochód szukamy czegoś co będzie bezawaryjne i wygodne. Na drogach widać ich coraz więcej, czyżby zapowiadał się hit ?

poniedziałek, 16 listopada 2015

Miało być idealnie, ale...

    Często wydaje nam się że na pierwszy rzut oka pewna rzecz jest idealna, zdaje nam się że jest perfekcyjna pod każdym względem, ale potem odkrywamy że coś jest nie tak, czasami wystarczy tylko drobiazg żeby popsuć całą harmonię. Tak samo jest w przypadku Renault Clio GT, wystarczy na niego spojrzeć, widzimy zgrabny mogący się podobać samochód, do tego oprawiony w takie elementy jak większe felgi, zmienione zderzaki, inny wydech, i kilka napisów GT, wewnątrz też nie jest źle, nie wiele zmieniło się w porównaniu ze standardowym Clio, wystarczająco dużo miejsca, dobre wyposażenie, średnia jakość, ale za cenę 70 tysięcy zł nie możemy wymagać tego samego co od auta za 200. Do tego w wersji Grandtour mamy do dyspozycji spory bagażnik. Pod maską też nie jest źle po mimo że jest to jedynie silnik 1.2 Turbo, to 118 koni mechanicznych dzięki niskiej masie powinno dawać świetne wrażenia z jazdy. No właśnie, powinno, tylko że po zajęciu miejsca za kierownicą zdajemy sobie sprawę z faktu że jest to automat, i nie jest to opcja, wersja GT dostępna jest tylko i wyłącznie w skrzynie EDC, zastanawia mnie co myśleli sobie inżynierowie tworząc ten samochód, nie znajduję realnego powodu dla którego tworzy się hot-hatcha z automatem, szczególnie jeżeli ten ma 118 koni mechanicznych. Ceny Clio GT zaczynają się koło 70 tyś złotych, podejrzewam że gdyby standardem była skrzynia manualna można byłoby tą cenę zmniejszyć, co bardziej zachęciłoby potencjalnych klientów. Ale nie ważne, zostawiamy to na razie w spokoju, i chcemy się przejechać, w końcu Renault twierdzi że to samochód sportowy, a przynajmniej jako taki jest przez nich przedstawiany. W katalogu mamy 9.2 sekundy do setki i 199 prędkość maksymalną, nie jest źle, aż do momentu wciśnięcia gazu, trzymamy do deski, i dalej nic, no właśnie, renault troszkę okłamuje w danych technicznych, w testach Clio uzyskuje ponad 11 sekund do setki, a co do prędkości maksymalnej też są spory, i chyba łatwo odgadnąć dlaczego przyspieszenie jest tak słabe, skrzynia biegów zabija całe przyspieszenie, i zabawę. Clio GT weszło do sprzedaży już jakiś czas temu, zawsze zastanawiałem się czemu jest ich tak mało, tylko raz widziałem takiego na drodze, a nie jest to samochód szczególnie drogi, ale odpowiedź jest banalnie prosta, mając 70 tysięcy do wydania na samochód, zdecydowałbym się na kupno Corsy, za tyle dostanę wersje Cosmo z silnikiem 115 KM, na papierze osiągi są gorsze, ale realnie wyprzedza Clio o sekundę, albo Skodę Fabię, z silnikiem 1.2 TSI, także na papierze wolniejsze, a stawiając je obok siebie na prostej Clio widziałoby tylko tył Fabii, która bądź co bądź, nawet w najlepszej wersji wyposażenia z silnikiem 110 KM jest od CLIO dużo tańsza. I tutaj dochodzimy znowu do inżynierów, po jaką cholerę montowali automat, który wykończył samochód, nim ten wszedł do sprzedaży, tego nie wiem, możemy jedynie podejrzewać że Renault tak bardzo wstydziło się tego że nie potrafi zrobić dobrej skrzyni manualnej, że zdecydowało się na szalony pomysł z automatem, zrobienie kiepskiego automatu nie jest niczym strasznym, każdemu może się zdarzyć.

sobota, 14 listopada 2015

CACTUS

    Nowoczesny, to chyba najlepsze słowo aby opisać wygląd Cactusa, chociaż pod nietypowym nadwoziem zmyślnie pokrytym poduszkami AIRBUMP kryję się także trochę techniki, może nie aż tak wiele jak u niemieckiej konkurencji, ale potencjalni klienci nie powinni narzekać. Największą zaletą Cactusa jest jego mała masa, co pomogło w poprawieniu osiągów i obniżeniu spalania, czym bardzo Citroen się chwali. Widząc Cactusa na ulicy nie da się go pomylić z niczym innym, zawsze będzie wyróżniał się z tłumu, prawdopodobnie właśnie dlatego będzie kupowany, aby się pokazać. Co mi się w nim podoba ? Po pierwsze design, a także to że zdecydowano się że nie będzie to samochód drogi, a w przystępnej cenie, z silnikami o niskiej mocy , ale w połączeniu z niską masą. Co mnie rozczarowuje ? Szczegóły, ale denerwujące, po pierwsze Cactus jest reklamowany jako samochód z kanapą zamiast przednich foteli, jakież będzie rozczarowanie klientów którzy zjawią się w salonie i dowiedzą się że jest to możliwe tylko w połączeniu z automatyczną skrzynią biegów i najsłabszym silnikiem benzynowym, druga sprawa to brak klimatyzacji w podstawowej wersji wyposażenia, nawet manualnej , wydaje mi się to dziwne, 99 procent osób zdecyduje się na dokupienie tej opcji, więc czemu nie zwiększono minimalnie ceny, i nie dodano klimatyzacji w standardzie, troszkę bije to w wizerunek firmy, a samo auto od razu kojarzy się z czymś bardziej budżetowym, takie rzeczy może robić Dacia, ale w Citroenie jest to delikatne faux-pas. Braku 6 biegu w mocniejszych silnikach także można się przyczepić, szczególnie w aucie które miało być z założenia oszczędne. Może dziwić też nazwa, ponieważ C4 Cactus od razu pokazuje swoje pokrewieństwo z C4, które tak na prawdę nie istnieje, to kompletnie inny samochód. Czy jest praktyczny ? Wydaje mi się że tak, ale raczej jako samochód do miasta, nie koniecznie w dalsze trasy, szczególnie z rodziną, ale to moja prywatna opinia, każdy ma oczywiście swoją. Podsumowując, czy kupiłbym Cactusa? TAK, i nie wiem czemu, nie mam pojęcia, po prostu ten samochód wywołuje u mnie pozytywne emocje, przyprawia o uśmiech na twarzy, wystarczy na niego spojrzeć i od razu człowiek lepiej się czuje. 

poniedziałek, 9 listopada 2015

Skoda Superb

      Jeżeli Skoda nie kojarzy wam się z luksusem to na pewno nie mieliście okazji jechać nowym Superbem, Zbudowany na bazie Passata, teoretycznie nie zaskakuje niczym szczególnym, silniki Volkswagen, skrzynie też Volkswagen, systemy, wyposażenie i wykonanie Volkswagen, czyli tak na prawdę jest to Volkswagen. Ale siadając na tylnej kanapie naszego Volkswagena Superba poczujemy się jak w o wiele droższej limuzynie, ilość miejsca z tyłu nie odbiega od flagowych limuzyn innych niemieckich marek. Ale ta wielkość Superba przekłada się także na jego osiągi podstawowy silnik 1.4 TSI nie jest trafnym wyborem, jego mocniejsza wersja wystarcza, ja wybierałbym co najmniej wersje 1.8 TSI  która pozwala na dynamiczną, i komfortową jazdę, do wyboru są także silniki 2.0 TSI 220 - 280 koni mechanicznych, ten drugi pozwala nam na szybką jazdę, a w połączeniu z napędem 4x4 jest wyborem idealnym. Co do diesli , zaczynamy od 1.6 TDI 120 koni mechanicznych, i nawet nie będę tego komentował, ten silnik wybiorą tylko firmy do aut flotowych. Moim zdaniem najlepszym wyborem w tym momencie jest słabszy 2.0 TDI , czyli 150 koni mechanicznych , jest dynamiczny, oszczędny i tańszy niż jego 190 konna odmiana, a podejrzewam że mniejsza moc przełoży się na jego większą niezawodność. Ceny Superba zaczynają się się od 80 tysięcy złotych, ale można tę kwotę podnieść do blisko 200 tysięcy złotych, czy to dużo ? Passat z tym samym silnikiem kosztuje trochę więcej, a moim zdaniem oferuje mniej, a jeżeli spojrzeć na limuzyny Mercedesa, BMW albo Audi jest to mała kwota. A patrząc na listę wyposażenia Superba i komfort, osiągi ,a także wygląd jaki nam oferuję zaczynam się zastanawiać dlaczego nasi rządzący nimi nie jeżdżą, przecież korona im z głowy nie spadnie jeżeli na masce zamiast znaczka Mercedes będzie Skoda, a na pewno ktoś kto podjął taką decyzję zaskarbiłby sobie moją sympatię tym że nie wydaje bezsensownie pół miliona na limuzynę która nie oferuję nic więcej niż taka za 200 tysięcy, to są jednak pieniądze wszystkich Polaków. Wiem że zaraz ktoś powie że liczy się coś takiego jak prestiż, ale jeżeli ktoś twierdzi że Superb nie jest prestiżowy, proponuję przejechać się do salonu i obejrzeć.

piątek, 6 listopada 2015

Hellcat

    Jakiś czas temu Dodge wypuścił dwa bliźniaki Hellcat. Charger, i Challanger, ob mają ten sam silnik 6.2 litra HEMI z kompresorem, generujące przerażające 707 koni mechanicznych, Charger z tym silnikiem jest najszybszym sedanem świata, osiąga 328 km/h , a do setki rozpędza się w 3.4 sekundy, to świetne osiągi nawet dla sportowych europejskich samochodów, a do tego jest tani, oczywiście w stosunku do porównywalnych samochodów, ceny w USA zaczynają się od 64 tysięcy dolarów, to fragment tego co na przykład E63 AMG, a do tego lepiej wygląda. Amerykańskie muscle cary zawsze wzbudzały respekt, a od jakiegoś czasu są w stanie konkurować z europejskimi odpowiednikami, pokazał to chociażby Ford decydując się na wprowadzenie Mustanga do Europy.
Amerykanie stworzyli niesamowite samochody, co przekłada się na ich sprzedaż, Dodge nie nadąża z produkcją, a czas oczekiwania na Hellcata był tak długi że firma była zmuszona na zaprzestanie przyjmowania zamówień. Na czym polega fenomen Hellcatów ? To dość proste, tak samo jak sam samochód. Duży silnik, duża moc, dobry wygląd, genialne osiągi, a wszystko to połączone z niezłą technologią, i niską ceną, powoduje że do salonów ustawiały się kolejki. Wyobrażacie sobie co stałoby się gdyby wprowadzono je do Europy ? Powiedzmy w cenie 300 tysięcy, to połowa tego co konkurencja, za tyle dostaniemy Mercedesa E400 albo E350 BlueTEC, BMW 535 i 530d, i to bez większości dodatków, decydując się na powiedzmy porównywalne M5 musimy wyłożyć co najmniej 500 tysięcy, ale można tą kwotę powiększyć do 600 tysięcy. Wiem że nie jest tak luksusowy jak Mercedesy, Audi czy BMW, ale na pewno daję większą frajdę z jazdy, chociaż mam wrażenie że nie 99% osób nie chciałoby mieszkać w sąsiedztwie właściciela Hellcata, ten dźwięk obudziłby nawet umarłego.

Dodge Viper

    Chyba już legendarny samochód, mimo że jego historia zaczyna się w 1992 roku, od tego czasu stworzono 5 generacji, niewiele się od siebie różniły, w przypadku Vipera każdy kolejny model był raczej ewolucją aniżeli rewolucją. Wszystkie mają podobne wymiary, i kształty, niskie, szerokie i muskularne nadwozie kryje ogromny silnik, w każdej generacji jest to V10, w najnowszej 8,4 litra, generuje 640 koni mechanicznych. A do tego boczny wydech , od którego bardzo nagrzewają się progi. Wszystko to sprawia że jest to samochód niepowtarzalny, i jedyny w swoim rodzaju, jako jeden z niewielu oparł się ideom ekologii, ale jest to jedna z zalet amerykańskich samochodów, choć jest to dość dziwne ponieważ Dodge należy do Fiata, a mimo to nadal montują monstrualne silniki.
W przyszłym roku do sprzedaży wejdzie wersja ACR, będzie mocniejsza , aż o 5 koni, ale w przypadku tej wersji nie ważny jest przyrost mocy. Dodge skupił się na poprawieniu aerodynamiki, dlatego Viper ACR oblepiony jest karbonowymi spoilerami, do tego dodano wielkie karbonowo-ceramiczne tarcze, i specjalnie zaprojektowane opony, i specjalnie zmodyfikowane zawieszenie. Rezultat? ACR posiada największą ilość rekordów na torach wyścigowych jako samochód drogowy.
Na razie tylko na torach w USA, Dodge dopiero planuje podbicie europejskich torów, co z tego wyjdzie , zobaczymy. Jakiś czas temu Dodge zapowiedział zaprzestanie produkcji Vipera, ale także stwierdził że wypuści kilka wersji limitowanych, mam wrażenie że będzie to tak jak z Veyronem, Bugatti przez wiele lat stwierdzało że jest to już ostatni model, ostatnia wersja. Więc nie pożegnamy jeszcze Vipera, a może wręcz przeciwnie, powinniśmy przygotować się na kolejne, coraz szybsze, i ostrzejsze wersje, aż się nie mogę doczekać.

środa, 4 listopada 2015

Pierwszy samochód

    Kończąc 18 lat najważniejszą rzeczą dla większości chłopaków(a także niektórych dziewczyn) jest zrobienie prawa jazdy. A następnie zakup samochodu, bardzo często po najdłuższych wakacjach między liceum a studiami, po których mamy trochę grosza. Większości marzy się V8 z tylnym napędem, albo cabrio. Im więcej mocy tym lepiej... a kończy się na hatchbacku z dieslem, bo po pierwsze rodzice się nie zgodzą, a jeśli ich zignorujemy to okaże się że ubezpieczenie samochodu nas dobije, i będziemy musieli pokornie do nich wrócić i poprosić o pomoc. W moim wypadku padło na stare Audi A4 Avant z dieslem , na początku byłem wściekły, jak to... mam jeździć kombi ? 18 lat i zamiast małego sportowego autka, mam ogromne auto i to z dieslem, potem powoli zaczęło docierać do mnie że wyszło całkiem nieźle, po pierwsze rodzice postawili na swoim , był oszczędny diesel, było bezpiecznie z mnóstwem poduszek powietrznych i masą blachy miedzy mną a drzewem w które mógłbym uderzyć. Ale dla mnie też wyszło dobrze, po pierwsze miałem niezłe wyposażenie, komfort, duże felgi, a do tego jedna rzecz której moi rodzice nie wzięli pod uwagę, moc , ten diesel był na prawdę niezły.  Może i było dużo poduszek powietrznych , ale co z tego skoro mogłem pojechać 200 i więcej, czy tyle jeździłem ? Odpowiedź jest dość oczywista, danie szybkiego samochodu nastolatkowi równa się jej wykorzystaniu. Czy się rozbiłem ? Hmmm , miałem stłuczke.
Czy kupiłbym takie auto jeszcze raz ? Chyba nie, jako pierwszy samochód kupiłbym coś za góra 2000, na pierwszy rok,  potem można myśleć o czymś ciekawszym, i nawet nie chodzi o to że się to auto rozbije, ale po prostu zajeździ, żaden młody kierowca nie wie jak jeździć, i nie ważne co by mówił jakim jest świetnym kierowcą, wiem po sobie i moich rówieśnikach, nikt nie umiał jeździć, po zdaniu prawa jazdy trzeba się wszystkiego uczyć, sprzęgło, hamulce, pamiętanie żeby nie ciągnąć na czerwone pole na zimnym silniku. Dlatego warto kupić auto którego nie będzie żal, jak najtańsze w miarę bezpieczne, nie ważne czy ładne czy nie, i tak pierwszy rok to będzie nauka na błędach. A gdy już dowiemy się wystarczająco dużo o motoryzacji, mechanice, jeździe, możemy sobie pozwolić na coś lepszego.

wtorek, 3 listopada 2015

Volvo

   Jeszcze niedawno synonim bezpieczeństwa, luksusu i technologi, a wszystko to oprawione w elegancką karoserię i gustowne wnętrze. Ale to było kiedyś, dzisiaj to raczej samochody tylko dla fanów marki, albo dla osób chcących się wyróżnić, potrzebujących troszkę więcej ekstrawagancji, ale to także nie jest aż tak dobry powód do zakupu. Volvo przegapiło pewien moment podczas którego Niemieccy i Japońscy konkurenci poszli o krok do przodu, i do duży krok. Najważniejsza sprawa to ilość samochodów w ofercie, niestety Volvo ma aktualnie w ofercie XC60, XC70 , XC90 , S60 i S80 plus ich odmiany kombi, a do tego V40. To znikoma ilość w porównaniu z innymi markami, szczególnie brak tutaj małego sedana, wielkości powiedzmy Mercedesa CLA, Do tego dochodzi już dość wiekowe S80 i VX70 , reszta oferty także nie jest szczególnie młoda. Powiedzmy że odmianę widać po nowym XC90, tylko pytanie czy to nie za mało, jednym modelem nie zachęci się klientów. Ale jest jeszcze inna ważna sprawa, dlaczego osoba chcąca wydać kilkaset tysięcy złotych miałoby zdecydować się na Volvo XC90 , a nie na przykład na nowe Audi Q7, albo Porsche Cayenne, można przecież kupić także Mercedesa GL , lub GLE, jest jeszcze tańszy acz nie gorszy VW Touareg. Możliwe że XC90 wygląda dobrze, i jest bardzo zaawansowane techniczne, ale które z tych aut nie jest, wszystkie są komfortowe, bezpieczne , i szybkie. Mamy szereg możliwości, najczęściej lepszych i także tańszych, więc nie ma szczególnego powodu dla którego mielibyśmy zdecydować się na XC90. Volvo przestało być symbolem bycia kimś szczególnym, i zeszło na margines, i aż do momentu w którym odnowi i rozszerzy swoją ofertę, nadal pozostanie marką dla fanów, i tych chcących się wyróżnić w "inny" sposób. Ale może to nie jest tak źle biorąc pod uwagę klientów firmy, chcą czuć się szczególnie nabywając samochód którego nie widujemy na ulicy co 500 metrów, gorzej niestety odnosi się to do firmy, która nie zarabia na tyle dużo aby być marką dla nielicznych jak np. Bentley, albo RR.  

niedziela, 1 listopada 2015

Definitywny koniec diesla

Kilka tygodni temu światem wstrząsnęła afera dieslowska, jeśli można tak to nazwać, bo podejrzewam że 99,9 % użytkowników silników diesla produkcji Volkswagena słysząc tę jakże sensacyjną wiadomość w wiadomościach, po prostu wzruszyło ramionami, i przełączyło program. Bo taka jest prawda, nikt poza osobami tworzącymi normy emisji spalin się tym nie przejął, bo niby z jakiej racji. Jeśli ktoś chce żyć w zgodzie z naturą decyduje się na rower, jeśli ma to gdzieś kupuje samochód, taki jaki jest dla niego wygodny, niektórzy benzynę, inni diesla, i po prostu nim jeżdżą , rozumiem że środowisko jest ważne, ale po co tworzyć śmieszne normy emisji spalin , których nikt nie przestrzega, dlatego montuje się turbosprężarki, a testy w warunkach laboratoryjnych wykazują minimalne wydalanie substancji szkodliwych, a każdego dnia ,przy mocniejszym wciśnięciu gazu nasz samochód wypluwa z siebie set razy więcej aniżeli jest napisane w dokumentacji. I tutaj dochodzimy do sedna, w dieslu ciężej jest oszukać badania, potrzebne są filtry DPF(które nie wiele pomagają bo i tak się wypalają co jakiś czas, producent twierdzi że w większej temperaturze i substancje szkodliwe są spalane, jakoś nie szczególnie chce mi się w to wierzyć), a także od jakiegoś czasu montowane są dodatki takie jak AdBlue, to znaczy co jakiś czas musimy dolewać specjalną substancję która ma obniżać spalanie. A wszystko to oczywiście żeby ułatwić nam życie, więc moim zdaniem to koniec diesla, normy są tak bardzo wyśrubowane że producenci muszą się uciekać do oszustw, a biorąc pod uwagę że nowoczesne silniki benzynowe z doładowaniem mają podobne spalanie i moment obrotowy jak silniki diesla, czas się pożegnać ze starymi dobrymi klekotami.
A co myślą o tym wszystkim klienci posiadający "wadliwe" silniki TDI ...  pewnie szukają dobrych prawników żeby wyciągnąć za darmo od volkswagena nowy samochód, i wcale im się nie dziwię , zrobiłbym na ich miejscu to samo.

piątek, 30 października 2015

Skoda Octavia RS

 


 Już od jakiegoś czasu Skoda produkuje samochody które aspirują do segmentu premium, np Superb. Octavia III generacji produkowana od 2013 roku także nie jest samochodem złym, nazwałbym go raczej neutralnym, nic specjalnego, dość ładna, ale bez polotu, praktyczna, stosunkowo tania, i mawia się że mało awaryjna, jej pokrewieństwo z Golfem jest raczej zaletą aniżeli wadą, ale nigdy mnie nie fascynowała, nie miałem takiego marzenia żeby taką mieć. Ale bardzo wiele się zmieniło kiedy miałem okazję jeździć wersją RS 230, to było jak przebudzenie, "ten samochód na prawdę jest świetny". Ale nie dlatego że jest idealny w jakiejś dziedzinie, ale właśnie dlatego że godzi w sobie wszystko to co powinien mieć samochód. Po pierwsze jest obszerna w środku w porównaniu do wymiarów wewnętrznych, na tylnej kanapie jest więcej miejsca niż w niejednym samochodzie wyższym o klasę, a przy tym większym z zewnątrz, po drugie jej osiągi pozwalają na na prawdę dynamiczną, a nawet szybką jazdę, 250 km/h w rodzinnym samochodzie jest na prawdę wartością wystarczającą
Jest dobrze wyposażona, wygodna, co prawda wolałbym żeby była na 18 calowych a nie 19 calowych felgach. Ale to już kwestia wyboru,i chociaż na większych felgach prezentuje się na prawdę rasowo, to 18 są po prostu lepsze na co dzień. Sam osobiście wybrałbym wersję sedan, ale kombi które miałem okazję testować także nie było złe, szczególnie dla osób z większą rodziną. Kolejna sprawa to skrzynia biegów, nigdy nie przepadałem za automatami, ale DSG zamontowane w Skodzie na prawdę pozytywnie mnie zaskoczyło, miałbym duży problem jeżeli kupowałbym taki samochód czy wybrać manualną czy automatyczną skrzynię biegów. A konkurencja ... z tym jest ciężko, bo nie mogę takiej za bardzo znaleźć , Golf GTI ? mniejszy, droższy, a tak na prawdę nie dostajemy więcej, bo pod spodem to ten sam samochód. Na prawdę mam z tym problem , bo nie mogę znaleźć bezpośredniego konkurenta , może Astra, ale jest wolniejsza, i mniejsza, w środku. Mercedes CLA ? teoretycznie tak , ale trzeba dołożyć kilkadziesiąt tysięcy, więc to mało opłacalne. Jeśli znajdziecie jakiegoś dobrego konkurenta to napiszcie w komentarzach, bo brakuje mi pomysłu.
Ale kontynuując o Skodzie, świetne wrażenia z jazdy, ale zawsze są jakieś wady, po pierwsze dźwięk z głośników, z wydechu tylko przy zmianie biegów, i to także sztucznie wymuszony, po drugie brak napędu 4x4 w wersji RS, podejrzewam że większość osób zdecydowałoby się dopłacić kilka tysięcy za większą pewność zimą, i w złych warunkach.
Octavię oceniam bardzo pozytywnie , chociaż osobiście zdecydowałbym się na wersję 220 a nie 230 , dopłacenie ponad 10 tysięcy za 10 koni mechanicznych i kilka dodatków moim zdaniem jest bezsensowne, a wersje 220 z kilkoma dodatkami jak nawigacja, pakiet Challange możemy dostać za 110 tysięcy, oczywiście można tą cenę rozwinąć nawet do 120 tysięcy, choć nie wiem czy jest to potrzebne, ale to także jest cena do przyjęcia. Część osób powie że to dalej tylko Skoda, ale moim zdaniem przeszła już ten etap w którym produkowała samochody nijakie, Octavia RS na pewno zapisuje się na bardzo wysokim miejscu w rankingu samochodów które chciałbym mieć.

Zdjęcia: Skoda

niedziela, 25 października 2015

Premier i Prezydent

W związku ze zmianą władzy w Polsce chciałbym żeby każdy wypowiedział się w jakim samochodzie widziałby przyszłego Premiera RP, a także Prezydenta RP, jak wiemy ten drugi jeździ specjalnie przygotowanym BMW serii 7, ale może ktoś ma lepszą propozycję dla głowy państwa ?
Może coś bardziej skromnego , a może wręcz przeciwnie, powinien przesiąść się na coś bardziej ekskluzywnego, a może jakiś specjalnie przygotowany samochód. Moim zdaniem BMW idealnie pasuje do Prezydenta i jest to dobry wybór, natomiast uważam że członkowie rządu powinni jeździć troszkę skromniejszymi samochodami, ale dalej limuzynami, np Skoda Superb , Opel Insignia albo Ford Mondeo. A jakie jest wasze zdanie?

BMW i8

  Nie będzie to kolejny artykuł chwalący technologię zawartą w jak to się mówi "przełomowym" samochodzie, wręcz przeciwnie , mam zamiar krytykować. Ale zacznijmy od tego że rzeczywiście BMW i8 jest uznawane za samochód który wprowadza nas w nową erę, ekologicznych sportowych samochodów, tylko czy aby na pewno , teoretycznie hybryda powinna mało palić, natomiast użytkownicy BMW twierdzą że pali średnio nawet koło 10 litrów, można oczywiście jechać na samych silnikach elektrycznych, ale wtedy zasięg wynosi jedynie 35 kilometrów( oczywiście zasięg jest mierzony w warunkach laboratoryjnych, i mogę się założyć że realnie jest to nie wiele więcej niż 20 kilometrów) i jesteśmy wtedy wolniejsi niż nie jedno autko miejskie, a chyba nie o to nam chodzi kupując samochód za 600 tysięcy. Druga sprawa to silnik spalinowy, 1.5 TwinPower turbo , i 231 KM, już pominę kwestię tego jak bardzo ten silnik jest wysilony, bo to widać na pierwszy rzut oka,
wolałbym się skupić na jego żywotności związanej z doładowywaniem akumulatorów, docieraniem, i temperaturą. Po pierwsze silnik jest wyposażony w system start/stop , a poza tym silnik spalinowy włącza się jedynie wtedy kiedy jest potrzebny, czyli tak na prawdę jadąc w bardziej dynamiczny sposób do sklepu, albo do pracy, w przeciągu kilku kilometrów w mieście włączymy i wyłączymy silnik, przecież to nie może być dla niego dobre, inna sprawa to jego temperatura, przecież wszyscy wiemy że silniki z turbosprężarkami powinny być dogrzane zanim wciśnie się pedał gazu w podłogę, a jadąc BMW z ciągle wyłączającym się silnikiem prawie nigdy nie osiągniemy optymalnej temperatury. Idąc dalej nawet jeżdżąc cały czas w trybie który wykorzystuje silnik spalinowy bez przerwy musimy brać pod uwagę że ładuje on cały czas akumulatory i napędza silnik elektryczny.
Idąc tym tropem docieramy do Lexusa, który od bardzo dawna jest krytykowany za to że w swoich hybrydach wykorzystuje jedynie silniki atmosferyczne zamiast silników turbo, ale moim zdaniem Japończycy doskonale wiedzą co robią, i wolą postawić na większą niezawodność swoich samochodów, aniżeli na downsizing, i większą moc z tubo.

środa, 21 października 2015

Spotkanie

Na Polskich ulicach nie raz można spotkać ciekawe, i rzadkie samochody, dzisiaj miałem okazję zobaczyć po raz pierwszy na żywo Maserati Ghibli, w wersji Q4, muszę osobiście przyznać że bardzo przypadł mi do gustu, prezentuje się bardzo ładnie, na pewno przewyższa urodą swoich niemieckich konkurentów, a na pewno powala ich na kolana dźwiękiem wydechu, podwójnie doładowana V6 bardzo ładnie mruczy. Bardzo mam nadzieję że będę mógł się nim kiedyś przejechać, miałem okazję jeździć Granturismo, i wnętrze prezentowało się świetnie.

środa, 14 października 2015

Piesi

   Od jakiegoś czasu słyszymy o próbach wprowadzenia prawa które będzie dawało pieszemu pierwszeństwo na pasach. Popierane jest to tym że w niektórych krajach takie prawo istnieje, i się sprawdza. Tylko czy tak będzie u nas ? Wydaje mi się że będzie to bardzo ciężkie, szczególnie że już istniejące prawo które nakazuje zatrzymanie się kierowcy na pasach jeżeli kierowca na sąsiadującym pasie przepuszcza pieszych , albo jeżeli pieszy jest już na pasach , nie sprawdza się zbyt dobrze, i nie chodzi mi o to że jest błędne, po prostu kultura jazdy w naszym kraju nie jest jeszcze zbyt dobra. Na pewno każdy z nas miał taki przypadek że zatrzymując się przed przejściem, tuż obok nas i przed przechodzącym przez przejście przeleciał inny kierowca, nawet nie myśląc by zwolnić. Szczególnie powinno się wziąć pod uwagę ciągle rosnącą ilość samochodów na drogach. Drogi i infrastruktura dopiero się tworzy, transport masowy także jest nieciekawy( choć muszę przyznać że w moim mieście jest coraz lepszy, autobusy są bardzo ładne, prawie wszystkie , linie tramwajowy są w trakcie generalnego remontu, a także buduje się nowe, brakuje tylko centrów przesiadkowych, ale te także są w planach) Moim zdaniem jeżeli wprowadzimy to prawo teraz , czeka nas pogrom na drogach, mnóstwo stłuczek samochodów hamujących gwałtownie przed przejściami bo znikąd znalazł się tam przechodzień , a także należy wziąć pod uwagę że piesi mogą poczuć się zbyt pewnie na drogach,i nie będą zwracali uwagi na samochody uważając że kierujący się zatrzyma, tylko że nie koniecznie musi tak być. Kolejna kwestia to korki na drogach , przepuszczanie każdego pieszego który podejdzie do przejścia jest w niektórych miejscach bezsensowne, i jedyne co przyniesie to ogromne korki na drogach.  Zanim wprowadzimy tak drastyczne zmiany należy poprawić sytuację drogową ,i powoli przyzwyczajać kierowców do tej zmiany, może za 10 lat, kiedy nasze drogi będą porównywalne do tych zachodnich,  wprowadzenie czegoś takiego przyniesie korzyść , na dzień dzisiejszy ... co najwyżej więcej tragicznych wypadkach na przejściach.

piątek, 28 sierpnia 2015

Zmierzch manuala

Manualne skrzynie biegów dają dużo radości, zabawy, a czasami po prostu są jedynym czynnikiem który łączy nas z samochodem.  Ale to już prawie koniec.  Automaty całkowicie przejmują rynek.  Nowoczesne automaty są szybsze, bardziej ekonomiczne, i elastyczne.  Mają po 7, 8 a nawet 9 biegów.  I nie mówimy tu już tylko o samochodach klasy wyższej, są dostępne praktycznie w każdym aucie.  Oczywiście zdarzają się kompletne porażki jak np skrzynia Peugeot.  Nie jest to do końca automat, tylko zautomatyzowany manual. Działa... albo raczej nie działa.  Miałem okazję takim jeździć.  Biegi zmieniają się jakby zamiast mechanizmu który miał to zautomatyzować siedział tam ktoś po 90 roku życia i próbował wbić kolejny bieg.  A z redukcją było jeszcze gorzej.  Wszystko miało być rozwiązane przez napęd hybrydowy.  Silnik spalinowy napędza jedną oś a elektryczny drugą.  Miało to przy okazji zniwelować utratę mocy przy zmianie biegów... nie udało się.  Wyszło z tego jedno wielkie szarpanie. Podobna rzecz tyczy się Opla. Jego automaty tak bardzo ograniczały potencjał silników że na prawdę nie mam pojęcia czemu były w ofercie.  Na szczęście w nowej Astrze ma zadebiutować nowa dwu sprzęgłowa skrzynia.  Podobne historie zdarzają się az nader często np skrzynia EDC z Renault. Ale jeżeli mamy do czynienia z dobrą skrzynią możemy całkiem dobrze i komfortowo podróżować.  Aktywny tempomat, automatyczna skrzynia, utrzymywanie w pasie ruchu.  I człowiek czuje się jak kawałek niepotrzebnego żywego organizmu w środku.  A chyba nie o to chodzi.  Czasami fajnie jest się oderwać od tej monotonii.  W automacie który nawet będzie szybszy i sprawniejszy niż my, nie będziemy mogli poczuć się jak prawdziwy kierowca.  Wiem że nadeszły czasy  elektroniki, komputerów, czujników itp.  I jeżeli widzę ze Audi wprowadza do swoich samochodów tysiące gadżetów takich jak np asystent jazdy w korku, a Renault nie wyposaża niektórych swoich aut w obrotomierze.  Widzę że motoryzacja przegrała z erą smartfonów.

środa, 26 sierpnia 2015

Renault

Od kilku miesięcy jestem w posiadaniu małego francuskiego autka, i mimo wszechobecnej krytyki samochodów z tego kraju jestem bardzo zadowolony. Kupując zdecydowałem się na wersję 1.2 ponieważ jest to jednostka znana i niezawodna.  Wolałem nie ryzykować z 0.9 turbo.  Kolejna rzecz jaka się z tym wiąże to ilość cylindrów.  1.2 ma ich aż 4, a uturbiony maluch tylko 3. Trzeba przyznać że nawet w zaawansowanych jednostkach 3 cylindrowych kultura pracy znacząco odbiega od ideału.  szczególnie widać to przy małych obrotach.  Mankamentem clio jest jego słabe wygłuszenie. A poza tym spisuje się bardzo dobrze.  Do miasta idealny samochodziki.  A jakie wy macie doświadczenia z tą marką ?

sobota, 25 lipca 2015

Szacunek na drodze

Przejechałem dzisiaj sto kilkadziesiąt kilometrów, po wszystkich możliwych drogach, przez miasta, wsie, zdarzył się nawet krótki fragment autostrady. I jestem niektórymi momentami zszokowany, a nawet przerażony, albo zły. Jeżeli jeździliście po zachodzie Europy to pewnie wiecie że nasze drogi zaczynają powoli wyglądać tak jak tamte, tylko że tam jest o wiele większa kultura drogowa. Szczególnie widać to na autostradach, i drogach szybkiego ruchu, bo to prawy pas służy do jazdy, a lewy do wyprzedzania, ale w Polsce najczęściej jest tak że wiele osób trzyma się lewego pasa przez cały czas, blokując drogę tym którzy chcą jechać szybciej. Podobnie jest z włączaniem się do ruchu, i tutaj mamy dwie strony medalu, albo osoba wyjeżdżająca wciska gaz w podłogę i wyjeżdża samochodowi nadjeżdżającemu tuż przed maskę, albo nie może się włączyć bo nie ma kto mu ustąpić, chociażby zjeżdżając na pas obok , pod warunkiem że nikt nim nie jedzie oczywiście, bo takie przypadki też widziałem , że jakiś miły pan bądź pani zjeżdża na lewy pas żeby na prawy mógł włączyć się ktoś inny, tylko jakaż szkoda że lewym pasem ktoś jechał. To samo widzimy przy zwężeniu , np z dwóch pasów na jeden, zaczyna się przepychanka, kto pierwszy ten lepszy, ja osobiście staram się kogoś wpuścić, pod kilkoma warunkami, po pierwsze że nie robi tego na siłę spychając mnie na bok, jeżeli stanie i da kierunkowskaz, proszę bardzo, wjeżdżaj, żaden problem, a po drugie, nienawidzę kiedy jakiś cwaniaczek omija lewym pasem powiedzmy dwadzieścia samochodów i próbuje wjechać na sam początek. W Polsce nie ma nawyku jazdy na choinkę, albo zamek, różnie nazywane, ale jeden z lewej , jeden z prawej, i wszystko gładko się układa. Dzisiaj także przeżyłem chwile grozy, kiedy włączając się do ruchu w ostatniej chwili zobaczyłem że kierujący skuterem, jadący pasem do zjazdu w prawo, przejechał przez pole wyłączone z ruchu( takie zakreskowane pole na jezdni) i pojechał na wprost , wściekle na mnie wyzywając i trąbiąc( nawet nie widziałem że skutery mają klakson) bo wydawało mu się że mu wyjechałem, może i tak było, tylko że on kompletnie zignorował przepisy. To kolejny problem w Polsce, kompletna ignorancja, codziennie dojeżdżam na uczelnię, i na zjeździ z autostrady, jeden pas prowadzi w lewo, drugi w prawo, i ten ma także pole wyłączone z ruchu, a następnie rozdziela się na dwa pasy, i w związku z tym że pasem do zjazdu na prawo mamy za każdym razem mały korek, znajduje się kilku cwaniaczków przejeżdżających lewym pasem przez pole wyłączone z ruchu próbujących podjechać na sam początek. I szczerze powiedziawszy to co tam się dzieje nadało by się na oddzielny tekst. Ale takie najciekawsze:
-Po kilku samochodach łamiących przepisy , jeden z panów z prawego pasa zablokował lewy pas, stając w połowie na każdym, z nim akurat zatrzymał się kolejny pan w czarnym X6, (wydawało mi się że opinie o kierowcach takich samochodów są bardzo naciągane ale jak widać się myliłem) po kilku chwilach trąbienia, mrugania światłami, pan z BMW wysiadł , podchodzi do pana w samochodzie blokującym mu drogę i puka w szybę, oczywiście pan zaczął odjeżdżać, a pana w BMW nikt i tak nie chciał wpuścić na prawy pas więc nie pomogło mu to za bardzo.
-Raz zdarzyło się że koło mnie przejechał ktoś także przez zakreskowane pole, i jaki był jego pech kiedy na prawym pasie włączyły się migające koguty. Panowie policjanci podjechali za pana który zatrzymał się na lewym pasie, i już wychodzili z radiowozu kiedy przez wyłączone pole przejechały dwa kolejne samochody i zatrzymały się tuż za radiowozem. Nie wiem co było dalej bo musiałem jechać dalej
- Z kolei w tej sytuacji także mieliśmy przypadek jak z pierwszej, tylko że pan wyjeżdżający żeby zablokować lewy pas , nie zobaczył że tym pasem zbliża się z dużą prędkością Opel, pisk opon, huk i mnóstwo części na drodze. Tak też bywa. Ale z tego co widziałem nikomu nic poważnego się nie stało.

I może na dziś koniec. I polecam wam szacunek do siebie na drodze, i jak ktoś was wpuszcza to chociaż podziękujcie światłami, dziękuję .

niedziela, 12 lipca 2015

Śmierć na drodze

W ten weekend mieliśmy kilka tragicznych wypadków na drogach, albo samochody miażdżone przez pociągi( co jest od jakiegoś czasu normą w Polsce) albo kilkoro młodych ludzi w środku nocy koziołkujący, albo wpadający na drzewa przy ogromnych prędkościach. I media zadają pytanie co z tym zrobić , dlaczego rząd nie może temu zaradzić. A ja znam odpowiedź, bo nie da się zaradzić, po prostu ludzka głupota nie zna granic, wsiadanie do auta w 7-8 osób o godzinie 2 w nocy z kilkoma promilami we krwi to nie jest normalne, ani mądre. Albo wjazd na tory przed pociąg( i bez znaczenia czy jest to przejazd strzeżony czy nie strzeżony, to nie ważne, ja osobiście patrzę zanim przejadę przez tory czy aby nie będzie to mój ostatni przejazd) dla mnie to po prostu ludzie sami są często sobie winni, to tak jak z braniem dopalaczy, mamy w ten weekend ogromną ilość osób w szpitalach, tylko że o tym było już głośno w piątek, trąbiły o tym wszystkie media, a ludzie trafiali do szpitala i w sobotę i w niedzielę, więc skoro ludzie wiedzieli co biorą, sami są sobie winni, już mamy kilkoro zatrzymanych, i pewnie zaraz rozpęta się afera czemu dopiero teraz, tylko po co, skoro jest popyt to jest i podaż, nie ma się co dziwić że ludzie to sprzedają. I tak samo jest w samochodach, jeżeli wiem że mam rozwalone zawieszenie, albo hamulce i z pełną świadomością wsiadam za kółko, to w tym momencie jestem po prostu samobójcą. Jak dla mnie jeżeli zginie tylko ta osoba, nic się nie stało, wtedy mogą posprzątać szczątki i kawałki samochodu i puścić ruch dalej, tragedia dzieje się wtedy kiedy ginie osoba postronna. A bardzo często jest to po prostu ludzka chciwość, ile jest zdjęć w internecie zawieszeń połapanych na trytki, albo wężyki paliwowe zrobione z węży ogrodowych. I można tak wymieniać w nieskończoność, można byłoby to trochę wyeliminować przy corocznym przeglądzie, oczywiście gdyby było robione rzetelnie, ale w naszym kraju jest tak że lepiej "dołożyć"
50 albo 100 podczas robienia przeglądu niż wydać to żeby nasz samochód był odrobinę bezpieczniejszy.
     Więc dalej będziemy musieli jeździć z duszą na ramieniu, licząc na to że akurat nie trafimy na kretyna ścigającego się starym BMW( i nie mam nic do tej marki, wręcz przeciwnie, po prostu odnoszę się do wypadku który wydarzył się kilka miesięcy temu) z założoną "dojazdówką" w samym centrum miasta, miejmy nadzieję że po prostu zabije się na latarni, a nie zmiażdży kilka osób na przystanku.

wtorek, 7 lipca 2015

125 cc

    Minął jakiś czas od wprowadzenia zmian w przepisach które mówią o tym że osoby posiadające prawo jazdy kat.b mogą jeździć motocyklami o pojemności do 125, i szczerze powiedziawszy myślałem że na drogach zwiększy się liczba wypadków, że będzie wszechobecna krytyka, i ogólny chaos. I myliłem się, a przynajmniej tak mi się wydaje, nie dość że w mediach nie słychać o pseudo motocyklistach zabijających się na latarniach to jeszcze znam kilka osób które takie motory zakupiło, i na prawdę zaskoczyło mnie to że większość z nich poszło na kursy doszkalające, albo nawet uczące podstaw jazdy. Swoją drogą to dziwne, bo jednak Polacy to naród znany z szaleństw, a tutaj jednak wykazał się większym rozsądkiem, ale możliwe że jest to także związane z tym że na zakup takiego motocykla ma trochę oleju w głowie i nie zabije się od razu. Chociaż jeżeli mam się wypowiedzieć w swoim imieniu, nie kupił bym czegoś takiego , po pierwsze ze względów finansowych, nie stać mnie na zabawkę którą wyjadę 2-3 razy w miesiącu, a po drugie sezon na jednoślady w Polsce jest dość krótki. Kolejna sprawa to niedogodności w użytkowaniu na codzień , bo jeżeli spadnie nie przewidziany deszcz w dniu w którym akurat będę jechał na uczelnię, podejrzewam że wejście brudnym, i przemoczonym na salę byłoby delikatnym nietaktem. Jedyną zaletą takich motorów jest spalanie, które jest mniejsze niż w skuterach ze względu na osiągane prędkości i moc, ponieważ skuter osiągając prędkości miejskie jedzie na pełni swoich możliwości, natomiast dla motocykla    125 cc to dopiero początek , i bardzo często ich spalanie nie przekracza 2.5 l/100 km. Co kto lubi, ja jednak nadal pozostanę przy samochodzie, który daje mi choć odrobinkę więcej pewności w momencie kiedy na wprost mnie pojawia się znikąd samochód którego kierowcy wydawało się że zdąży przejechać przed nami.

piątek, 3 lipca 2015

Rowerzyści

   Rozpoczynając tego posta podejrzewam że będzie on dość nieprzyjemny dla części osób, szczególnie rowerzystów. Ale powoli zaczynając powiem że osobiście lubię jeździć na rowerze, ale staram się robić to w sposób bezpieczny i wygodny, nie tylko dla mnie ale także dla innych uczestników ruchu, pewnie większość z was widziała w telewizji filmik nagrany przez jednego z rowerzystów, na którym kierowca volvo wjeżdża na ścieżkę rowerową, a potem niezbyt przyjemnie odzywa się do nagrywającego, albo kiedy mężczyzna Passatem wjeżdża na ścieżkę rowerową bo ma krótszą drogę , i można byłoby tak wymieniać w nieskończoność, po tym wszystkim wydaje się że kierowcy są wrogo nastawieni do rowerzystów, i najchętniej by ich rozjeżdżali. Tylko że wina leży po obu stronach, w moim mieście powstała nowa droga, całkiem nowa, skróciła przejazd z dalszych dzielnic do centrum, miasto wydało ogromne pieniądze nie tylko na budowę drogi ale także na wiele rzeczy wokoło, chodniki, zatoczki, i ścieżki rowerowe, i to po obu stronach drogi , piękne , równe i szerokie ścieżki rowerowe, których rowerzyści unikają jak ognia, na prawdę , jeszcze nigdy nie widziałem rowerzysty jadącego po ścieżce, wszyscy jadą drogą, i blokują przejazd samochodów, bo nie ma możliwości wyprzedzenia, bo z drugiej strony jadą najczęściej auta. Nawet wczoraj jechałem za trzeba śmiejącymi się panami, którzy nie dość że jechali drogą, to jeszcze dwaj obok siebie, wolałbym nie używać słów jakimi się wyrażałem w ich kierunku mogąc ich nareszcie wyprzedzić, także w któryś dzień prawie wjechałbym w rowerzystę który wjechał na rondo prosto pod moje koła na następnie miał ogromne pretensje za to że na niego trąbiłem, powinien się cieszyć że nie został rozmazany po asfalcie razem ze swoim rowerem. Bardzo mi przykro rowerzyści ale was nie lubię, na prawdę, a niektórych nawet nie cierpię, mam czasami ochotę wyjść i powiedzieć kilka słów za dużo, oczywiście nie mówię że wszyscy są tacy, jest część która jeździ tak żeby nie utrudniać ruchu innym, i najważniejsze , używa ścieżek rowerowych, których przybywa, tylko po co , skoro jeżdżą po jezdni. I zastanawia mnie tylko, dlaczego? Nawierzchnia jest taka sama , a czasami ścieżka jest lepsza, ruch mniejszy na ścieżce , i najczęściej jest mniejsza możliwość zostania potrąconym. I jeżeli następnym razem usłyszę w telewizji że całe zło to kierowcy, a rowerzyści są tacy święci to wywalę telewizor przez okno.

piątek, 19 czerwca 2015

Auto Idealne

    Zastanawiacie się jakie ? Porsche , Audi , może Mercedes ? A może coś włoskiego, może Maserati ... dla mnie nie, bo są drogie, nie dają z siebie tyle ile zabiera nam z kieszeni salon. Dla mnie, pewnie was zaskoczę, autem idealnym na dzień dzisiejszy jest Peugeot, tak dokładnie, i możliwe że to jest dziwne, ale nowe 308 GT ma wszystkie cechy żeby aspirować do miana auta idealnego.
Po pierwsze jest wystarczająco szybki , 205 koni mechanicznych z silnika 1.6 turbo pozwala nam na dynamiczną jazdę, ma zwyczajną manualną skrzynię co pozwala nam na trochę zabawy, a nie beznadziejną w mieście skrzynię sekwencyjną , albo udziwniony zautomatyzowany manual modny w autach francuskich.
Co do wyposażenia w wersji GT  tak na prawdę dostajemy wszystko co potrzebne już w standardzie, i to samo co w każdym innym aucie, może jedyne co go wyróżnia to pełne światła LED , ale to również wkracza do wszystkich modeli, więc tutaj nic nie zaskakuje.
Peugeot jak na model usportowiony jest zadziwiająco komfortowy, a do tego przestronny , ma pięcioro drzwi, a miejsca z tyłu jest również wystarczająco. Kokpit typowy dla nowych Peugeotów, mała kierownica, zegary ponad nią, wszystko minimalistyczne, ale to dobrze, w porównaniu np. z Astrą, w której jest mnóstwo przycisków, jest to rozwiązanie wygodne. A do tego cena, która również zaskakuje, to to 100 tyś złotych, czy to dużo, jak za to co dostajemy , to jest to przystępna cena, za którą dostajemy wystarczająco szybki, komfortowy i dobrze wyglądający, i wyposażony samochód. Czy ma jakieś wady ? Moim zdaniem jedną , tylko jedną , czyli sztucznie emitowany dźwięk, podejrzewam że nie byłoby trudno zamontować inny wydech, albo zostawić taki jaki jest, tylko nie montować tego bezsensownego systemu. Ale to drobnostka która znika na tle całego samochodu. Więc czy warto go kupić, to kwestia podejścia, każdy ma inne priorytety, dla mnie , byłby to samochód perfekcyjny.

poniedziałek, 15 czerwca 2015

Samochód bardzo (nie)terenowy

     W roku 1970 zaczęto produkcję jednego z najsłynniejszych samochodów, który zmienił pogląd większości osób na auta terenowe. Można go było używać z łatwością w każdym terenie, bo do tego został stworzony, żeby przejechać przez pole, przez zalaną drogę, przez piach, i błoto. Range Rover, idealny na każde warunki, ale też nadawał się żeby dojechać do pracy, żeby pojechać na zakupy, albo wakacje. O prostej lecz eleganckiej linii. Był to prawdziwy samochód do wszystkiego, był samochodem wręcz idealnym, pewnie to dlatego produkowano go do 94 roku , a wersje 3 drzwiową aż do 96, pod maską oczywiście benzynowe V8, które wraz z biegiem lat rosło, z biegiem lat rósł też jego prestiż. Jego następca był w podobnym stylu, choć nieco bardziej ucywilizowany, dodano mu nieco technologii, lecz nadal było to idealne auto w teren. I tutaj następuje przełom , czyli rok 2002, czyli moment rozpoczęcia produkcji Range Rovera kolejnej generacji, auto ogromne, dalej określane mianem auta terenowego, lub SUV, ale .... widział ktoś z was takiego RR w terenie (nie licząc testów dziennikarzy, i filmików promocyjnych)  ?? ... bo ja jakoś nie , po mimo że samochód był wyposażony w system Terrain Response, który miał poprawiać jego właściwości jezdne poza drogami. Częściej widuje się takie auta na ogromnych felgach z nisko-profilowymi oponami, większość z tych samochodów nawet nie widziało polnej drogi, a co dopiero błota. Rozumiem że to świetne auto, tylko nie taki był jego zamysł, co jeszcze bardziej zostało podkreślone w 2012 roku, kiedy stworzono kolejny model. IV generacja znowu urosła, nawet można kupić wersję przedłużoną, i w ten sposób z samochodu który przewoził ludzi w gumiakach między polami, zmienił się w limuzynę, będącą w stanie pojechać 250km/h a wersja z benzynowym silnikiem V8 jest... droga .. bardzo droga ,... chociaż ... strasznie droga , ceny zaczynają się od 600 tysięcy, za tyle możemy mieć Mercedesa S , i to w bogatej wersji , z mocnym silnikiem. Więc czym stał się RR IV generacji , moim zdaniem ? modnym dodatkiem, autem które stawiamy na podjeździe, niektórzy mówią że kupuje się SUV'y żeby bezpiecznie wozić dzieci do szkoły, i w razie potrzeby zjechać z drogi, albo wjechać na krawężnik... ale dzieci będą tak samo bezpieczne w nowym Audi , a przecież do większości aut w podobnej cenie możemy dokupić pneumatyczne zawieszenie, ja rozumiem że nie zapewni to tych samych właściwości co napęd w RR, ale przecież i tak nie zjedziemy z drogi choć byśmy go mieli , bo się porysuje, bo nasze śliczne 22 calowe felgi tego po prostu nie przeżyją. Nie o to przecież chodziło.

wtorek, 2 czerwca 2015

Prawdziwa motoryzacja umiera

   Kiedy zaczynałem swoją przygodę z motoryzacją , czyli pierwsze podróże samochodem z rodzicami , czyli mając kilka lat, większość rzeczy nie była aż taka straszna , a to były jeszcze lata 90-te , można było samemu wymienić koło, i zrobić kilka prostych czynności, im dalej w przeszłość, tym więcej musiał umieć kierowca , i tym mnie skomplikowane były samochody, kiedyś jadąc na urlop trzeba było zabrać ze sobą trochę części zamiennych , komplet narzędzi, i odrobinę wiedzy, oraz umiejętności. Żeby na środku drogi gdzieś w środku lasy wymienić świece, albo naprawić przeciekający układ chłodzenia. A dzisiaj , możemy co najwyżej ... no właśnie , w nowych samochodach nic nie możemy, świece , nawet ich nie znajdziemy pod tym całym plastikiem. A nawet gdyby się udało to komputer nie pozwoli nam odpalić samochodu, bo najpierw trzeba skasować błędy.
Jeszcze gorzej jest jeżeli chodzi o serwisowanie samochodu na własną rękę, kiedyś wymiana klocków , tarczy , rozrządu, płynów , i mnóstwa innych rzeczy to błahostka. Dzisiaj , możemy co najwyżej dolać płynu do spryskiwaczy, o niczym innym raczej nie możemy pomyśleć , bo do wszystkiego potrzebny nam ten wszechobecny komputer, nawet od tego roku w każdym samochodzie muszą być montowane czujniki ciśnienia w oponach. Co w przyszłości będzie śmiercią małych zakładów wulkanizacyjnych, bo nie będą mogli tego robić , a co do tych większych , oni nie dają gwarancji że nie uszkodzą czujnika. Zastanawia mnie tylko co będzie potem , jak bardzo uzależnią nas jeszcze od autoryzowanych serwisów.

niedziela, 31 maja 2015

Miejski pogromca

  Najczęściej uważamy za typowe auto miejskie smarta , jest mały i dość zwinny , zaparkuje się nim wszędzie, miejsca jest w nim o dziwo dużo , ale tylko dla dwóch osób , jeżeli chcemy jest też wersja 4 osobowa, ale wtedy to już przestaje być mały samochodzik. Ale zawsze największym mankamentem smarta była jego cena , za podstawową wersję Fortwo trzeba dać niecałe 50 tysięcy złotych , a każdy dodatek kosztuje , i to dużo. Więc czemu nie pomyśleć nad czymś innym , np. nowe Twingo , które w porównaniu z poprzednikiem bardzo się zmieniło , jest teraz bardziej ... udziwniony pod względem wyglądu , jednym się podoba innym nie , mnie akurat nie za bardzo. Ale kosztuje mniej , a do tego mogą nim podróżować 4 osoby. Za podstawową wersję z silnikiem SCe 70 , musimy zapłacić niecałe 40 tysięcy zł, natomiast za dobrze wyposażoną wersję TCe 90 ponad 50 , ale to i tak cena dwuosobowego smarta z klimatyzacją i  dywanikami. W zamian otrzymujemy całkiem żwawe autko miejskie z napędem na tył , silnikiem z tyłu i bagażnikiem z tyłu , gdzie tu logika , przecież od razu wiadomo że tego miejsca nie będzie zbyt wiele. Ale przecież jest jeszcze miejsce z przodu, o dziwo w Renault wykorzystane jako dostęp do płynów i akumulatora , a wszystko przez dziwnie uchylną maskę. Twingo chwalone jest przez Renault jako samochód w którym każdy skrawek auta został wykorzystany efektywnie , no chyba właśnie zapomnieli o pustym przodzie auta. Ale nie ważne , środek rzeczywiście jest dość dobrze wykorzystany, nawet pod tylną kanapą jest miejsce żeby coś schować , auto w sam raz dla przemytników. Poza tym dużo schowków , i miejsca. Ogólnie środek wydaje się przede wszystkim "wyglądać " i po to został zaprojektowany , ale jednak jest też funkcjonalny. Ale największą zaletą Twingo jest jego zwrotność , w normalnym aucie koła wychylają się mniej więcej o 30 stopni , natomiast w Renault o 45 , więc możemy praktycznie zawracać w miejscu. to rozwiązanie jest możliwe dzięki silnikowi z tyłu. Niestety mimo że umieszczenie silnika i napęd na tył sugerują fajną zabawę , pewnie większość osób jest rozczarowana , ESP nie da się wyłączyć , a w samochodzie nie ma nawet obrotomierza , natomiast znając Renault niedługo doczekamy się wersji Sport, mam nadzieję . Ogólnie samochód ciekawy , szczególnie jeżeli ktoś porusza się tylko po mieście , z podkreśleniem TYLKO po mieście , ponieważ wyjazd na drogę szybkiego ruchu albo co gorsza autostradę kończy się tragicznie , ponieważ auto jest dość wysokie i wąskie , ale za to dostajemy dobrą widoczność i zwinność w małych uliczkach i na parkingach . Jeżeli szukacie czegoś co dobrze wygląda , w mieście jest praktycznie nie zastąpione, a do tego nie jest szczególnie drogie, to pewnie samochód dla was , oczywiście pod warunkiem że czyta to kobieta , bo ja osobiście nie wyobrażam sobie mężczyzny za kierownicą Twingo( no chyba że Renault stworzy wersję Sport ).

piątek, 29 maja 2015

Pakiety sportowe

   Od jakiegoś czasu kupując samochód możemy zamówić do niego pakiet sportowy, zależnie od marki różnie się nazywa, w Mercedesie pakiet stylistyczny AMG , albo pakiet sportowy, w BMW M-pakiet, VW ma coś z R , Audi z S, i każda marka jednak coś takiego ma, tylko że pod maską nadal słaby benzyniak albo diesel. I zastanawia mnie jaki sens dla marki ma tworzenie czegoś takiego, mnie osobiście byłoby wstyd zamówić BMW 316 wyglądające prawie jak M3 , nie wiem dlaczego ale to po prostu nie na miejscu, skoro coś jest wolne to czemu ma wyglądać jak szybkie. Poza tym że jest to złudzenie, nic nie daje, zamiast wydawać tyle wygląd, za te same pieniądze można kupić mocniejszą wersję silnikową.

czwartek, 28 maja 2015

Wasz wymarzony samochód

Chciałbym wiedzieć o jakim samochodzie marzą Polacy , i nie mówię tutaj żeby od razu Ferrari , Porsche i tym podobne , ale taki zwykły samochód , który chcielibyście sobie kupić, tak realnie.
Wydaje mi się że każdy ma taki samochód o którym powie... chciałbym nim jeździć , i widziałby się w nim. Jeżeli chcecie przykład , ja chciałem mieć Citroena C4 Cactus , od kiedy tylko go zobaczyłem, wiem że to jest samochód dla mnie , niestety trochę mi brakło i nie mogłem sobie na niego pozwolić. Ale liczę że jako następny samochód , będzie mój. A wasze auta , może ktoś już jeździ samochodem o którym długo marzył ?

Renault Clio vol. 2

    Jeżdżę Clio już ponad miesiąc, mam troszkę spostrzeżeń, niektórych na plus, niektórych na minus.
Może najpierw troszkę wad, żeby potem mieć za co chwalić, pierwszą rzeczą jaka rzuca się w oczy w Clio po przejechaniu nim ponad 1,5 tyś km jest ogólny hałas w środku powyżej prędkości 100 km/h
Nie jest on może jakiś straszny, i nie do wytrzymania, ale na pewno wyciszenie nie jest zaletą Renault. Kolejną rzeczą jest wykończenie wnętrza, które oceniam bardzo pozytywnie w porównaniu do ceny auta, lecz całość jest zaburzana przez plastik z jakiego zrobione są boczki drzwi. Delikatnie mówiąc, mógłby być troszkę lepszej jakość. I to chyba na tyle z większych wad samochodu, nie będę opisywał wrażeń z przyspieszenia i prędkości, ponieważ one nie istnieją w połączeniu z silnikiem 1.2. Ale na pewno można liczyć na niskie zużycie paliwa i teoretyczną bezawaryjność. Niektórzy krytykują ich dźwięk porównując go do ruszającego Ikarusa, i jest w tym troszkę prawdy, ale nie można też przesadzać. Samochód jest przyjazny użytkownikowi, i dość łatwo jest się połapać co i jak, ja aktualnie nie wiem jak wyłączyć ostrzeżenie o tym że przekraczam prędkość które włącza się poza miastem, i za każdym razem kiedy przekroczę prędkość o 6 km/h informuje mnie o tym donośnym piii. I Szczerze powiedziawszy byłem tym piii dość zaniepokojony i nawet sprawdzałem czy coś się nie stało, nawet miałem pomysł żeby podjechać do salonu, ale na szczęście zorientowałem się o co chodzi kiedy włączyłem mapę i na ekranie pojawiło się ograniczenie do 120 a  gdy prędkościomierz przekroczył 126 km/h rozległo się piii.... Zastanawia mnie tylko po co ktoś stworzył taką funkcję, żeby poinformować mnie że przekraczam prędkość? Przecież doskonale o tym wiem... żeby ostrzec pasażerów że jestem wariatem drogowym który ma zamiar ich zabić ? To możliwe, dobrze ze w momencie przekroczenia prędkości nie zaczyna informować wszystkich innych którzy jadą tą samą drogą o tej jakże zaskakującej informacji, np najbliższy radiowóz , choć podejrzewam ze niedługo ktoś wpadnie na taki pomysł. Tak w skrócie , mały , zwinny i zwrotny. Do tego wart swojej ceny w 100 % , podobno dobrze trzyma wartość.Tylko dlaczego do jasnej cholery nie zauważyłem wcześniej że ono nie ma podłokietnika... który jest przydatny, szczególnie jak stoję na światłach, jak usadawiam się w fotelu, lubię czasami oprzeć łokieć o coś stabilnego. Ale mniejsza z tym Jeżeli zapytałby mnie ktoś czy kupiłby pan go wiedząc to wszystko o nim i mając ponad miesiąc doświadczenia z tym autem ?

TAK , jak najbardziej , naprawdę wydaje mi się że podjąłem dobrą decyzję i kupiłem właściwe auto. Polecam wszystkim niezdecydowanym.

poniedziałek, 18 maja 2015

Astra V

 Opel już od jakiegoś czasu zarzuca nas detalami nowej Astry, ponad rok temu było wiadomo na pewno że będzie produkowana w Gliwicach , tak jak poprzedniczka. Kilka miesięcy temu były zdjęcia w kamuflażu, którego jak dotąd Opel nie zdecydował się zdjąć, nie wiadomo kiedy to zrobi, aktualnie jesteśmy zarzucani setkami możliwych wizualizacji, jak gdyby to była jedna z ważniejszych premier ostatnich lat, możliwe że dla Polaków tak jest, po pierwsze w związku z tym że robi się ją u nas , po drugie jest to dość lubiany samochód w Polsce. Jest ich dużo na ulicach , i cieszą się dość dobrą renomą, dobrze się prowadzą , są ciche i wygodne. niestety największą wadą ostatniej generacji była masa , która całkowicie zabijała emocje, Opel zdecydował się na zamontowanie silników 1.4 i 1.6 kolejno 140 i 180 koni. Konkurencja oczywiście ma podobne silniki , szczególnie modny jest ostatnio silnik 1.6 turbo , ma go każda firma , tylko że w Astra była na tyle ciężka że osiągi były znacząco odbiegające od podobnych aut tego segmentu z tą samą mocą, niestety przekładało się to na spalanie, na szczęście Opel zapowiedział że nowa wersja będzie lżejsza o około 200 kg. Co prawda Astra nadrabiała to wygodą i wykończeniem, który w maksymalnych wersjach wyposażenia nie odbiegał od samochodów dużo droższych. Na plus także trzeba dodać że Astra IV była również dość zaawansowana technicznie , poza zmienną sztywnością amortyzatorów , była dostępna z kamerą OPEL EYE , światłami do jazdy dziennej , z aktywnymi światłami bi-ksenonowymi. Nowa wersja Astry również ma brać przykład z modelu wcześniej i będzie przodowała względem innowacji , jaką będzie na przykład zamontowanie w niej pełnego oświetlenia LED które aktualnie znane jest tylko z samochodów z najwyższej półki, i Astra będzie jednym z pierwszych aut z klasy średniej z taka opcją. Podejrzewam że będziemy musieli jeszcze trochę poczekać zanim Opel ujawni wszystko , premiera ma odbyć się w Październiku, do tego czasu będziemy drażnieni kontrolowanymi przeciekami, nie znamy jeszcze wersji silnikowych , ale zapewne nie będą one odbiegać od wersji z Astry IV. Zapewne silnik 1.6 będzie wzmocniony do 200 , albo nawet więcej koni aby wyprzedzać konkurencję, i na pewno zostanie dodana wersja z trzema cylindrami, co już jest normą. Nie wiadomo także co z wersją OPC , czy pozostanie to 2.0 TURBO, czy Opel zdecyduje się na inne rozwiązanie, zapowiedziano również wersję hybrydową, ja również chciałbym aby powstała wersja 4x4, która również w moim odczuciu cieszyłaby się powodzeniem. Jest to prawdopodobne ponieważ Ford zdecydował się na Focus RS 4x4 , a jak wiadomo Astra jest jego największym konkurentem , więc będą chcieli nawiązać walkę. Jednakże nic nie będzie pewne aż do końca roku , a co do OPC prawdopodobnie jeszcze dłużej ...

środa, 15 kwietnia 2015

RENAULT CLIO

Właśnie zostałem właścicielem białego Clio z podstawowym silnikiem 1.2 75 KM. Może miał ktoś styczność z tym samochodem, i opisze swoje wrażenia. Moje odczucia są jak najbardziej pozytywne. Silnik nie jest bardzo dynamiczny i szczególnie cichy, ale jest to podstawowa jednostka więc nie mogę wymagać zbyt wiele. Wnętrze jest dobrze wykonane(oczywiście jest to spojrzenie tak na pierwszy rzut oka) wszystko działa poprawnie i nie mam większych zastrzeżeń, szczególnie pod względem łatwości obsługi , wszystko jest intuicyjne , może jedynie poza jednym przełącznikiem koło kierownicy który zmienia stacje radiowe i jest troszkę ukryty. Jutro na pewno opiszę troszkę dokładniej wrażenia z jazdy.

poniedziałek, 13 kwietnia 2015

EKO

    Kilka dni temu przed oczami ukazała mi się włączająca się do ruchu Panda , zielona , na małych kółkach , zwykła niczym się nie wyróżniająca Panda z kilkoma napisami , nie zwróciłbym na nią nawet uwagi gdyż mnóstwo takich samochodów szczególnie firmówek. Ale kiedy stanąłem za nią na światłach z nudów zacząłem czytać napisy na klapie bagażnika ... "AUTO W PEŁNI ELEKTRYCZNE"  i kilka opisów producenta. Wtedy zastanowiło mnie dlaczego tak mało elektrycznych samochodów jest w Polsce , nawet hybrydowych. W porównaniu do innych krajów sprzedaż aut "ekologicznych" w stosunku do sprzedaży aut z napędem konwencjonalnym jest znikoma . Troszkę grzebania w internecie i wszystko okazało się zaskakująco proste. W większości państw "zachodnich" do zakupu auta elektrycznego , hybrydowego , bądź w inny sposób ekologicznego kraj dopłaca , daje zniżki , darmowy wstęp do centrów miast , nawet można czasami odliczyć to od podatku, a w Polsce ... nic , nawet nie ma dopłat do zmiany samochodu na nowy , a powinna być choć niewielka dopłata , albo ulga w podatku , albo chociaż darmowa rejestracja pod warunkiem ze złomujemy poprzedni i kupujemy nowy z salonu. Bo jeżeli słyszę że są pomysły by zabronić wstępu do miast samochodom niespełniającym norm emisji spalin ... najpierw pomóżcie zmienić te samochody na nowsze i bardziej oszczędne a potem dopiero nakładajcie tego typu przepisy. Jeżeli możliwe jest to żeby na zachodzi samochód hybrydowy mógł konkurować ceną z samochodem z napędem tylko spalinowym , to dlaczego u nas nie można tego zrobić. Rozumiem że to pociągnie ze sobą koszta , ale skoro chcemy żyć w czystym środowisku , to zamiast karać osoby posiadające starsze samochody i zabraniać im wjazdu do centrów miast , lepiej pomóżmy im zmienić te samochody na nowsze.

sobota, 11 kwietnia 2015

Clarkson vol.2

  Znany, lubiany i znienawidzony ... każdy go zna , każdy ma inną opinię , i już raz to pisałem, ale po ostatnich wydarzeniach wydaje mi się że na miejscu byłoby skomentowanie tego.
Nie będę się rozwlekał nad tym co zrobił , można powiedzieć tylko że nie wyszło to dobrze. Bardziej wolałbym się skupić na osobach bardziej pokrzywdzonych niż obrażony i pobity producent. Czy kiedykolwiek wziął ktoś pod uwagę to że jeżeli BBC zdecyduje się zakończyć produkcję pod tytułem " TOP GEAR " to pracę straci mnóstwo osób i nie mówię tutaj o prezenterach , bo chociażby Jeremy na pewno znajdzie sobie jaką ciepłą posadę , a jeżeli nie to dalej będzie pisał do gazet , bedzie wydawał książki , może grać w reklamach i praktycznie nie odczuje tego że nie ma go w BBC , podobnie pozostała dwójka na pewno sobie poradzi , ale co z osobami zatrudnionymi do produkcji, montażystami , nawet osobami które zajmują się studiem. Jeżeli BBC dalej będzie ciągnęło program może będą mieli pracę , tylko na jak długo , czy ktokolwiek będzie chciał widzieć TOP GEAR bez tej trójki , bo ja osobiście sobie tego nie wyobrażam, więc koniec z okrążeniami po torze , koniec z szalonymi podróżami, i głupimi żartami , koniec paleni gumy i efektownych poślizgów. Tylko do kiedy , tego nie wiadomo , bo pytanie jest czy BBC jest na tyle bogate żeby pozwolić sobie na tak ogromną stratę , bo jednak TOP GEAR był dojną krową, wyciskali z niego wszystko , a dawał jeszcze więcej. Czy Clarkson wróci do kręcenia programów motoryzacyjnych ... moim zdaniem tak , jeżeli nie dla BBC to dla kogoś innego, czy pozostali będą z nim , tego nie wiadomo. Możemy tylko czekać. I przy okazji pozdrawiam pana producenta który nie przyjął przeprosin od Clarksona (który jak wiemy próbował to zrobić na wiele sposobów ). I przypominam że także on straci pracę.

piątek, 10 kwietnia 2015

NOWY vs UŻYWANY

Ile razy na drodze widzimy Fiata Pandę , Dacię Sandero albo inny budżetowy samochód, najczęściej mający czarne plastikowe zderzaki, malutkie stalowe felgi, i nic poza tym , jedynymi opcjami są radio , i czasami klimatyzacja. Wtedy duża część osób śmieje się wyprzedzając taki samochodzik który ledwo daje radę ciągnąc samego siebie bo litrowy silnik nie pozwala mu być demonem prędkości. Tylko że takie autko kosztuje więcej niż ulubiony przez polaków Passat B5 , albo B6 , stare BMW, komfort nieporównywalny , osiągi również ... więc dlaczego ludzie decydują się na zakup takich samochodów ... i moim zdaniem odpowiedź jest dość prosta , bo są tańsze , pomimo że droższe. I prawdopodobnie zostanę tutaj skrytykowany, ale na prawdę uważam że zakup takiego auta jest tańszy niż np, Passata za 10 tysięcy.
po pierwsze mamy coś takiego jak gwarancja i poniekąd bezawaryjność , ale to już zależy od modelu. nie mamy problemu z zawieszeniem, amortyzatorami , silnikiem , oponami , elektryką , stanem nadwozia, lakieru i wnętrza . oczywiście nie mówię tutaj że zawsze tak jest tylko że tak powinno być i od tego mamy gwarancję. Oczywiście mamy o wiele większą utratę wartości i koszty przeglądów , ale odbija nam się to że przez pierwsze 3 lata nie jeździmy na badania techniczne, poza tym w używanym samochodzie też trzeba wymieniać filtry i oleje. więc różnica nie jest duża. I zaraz ktoś mi powie że jestem głupi bo to i tak na to samo wyjdzie bo przecież i tak potem trzeba będzie naprawiać, a utrata wartości nowego auta pokrywa koszty napraw auta używanego więc się wszystko wyrównuje, a mamy o wiele lepszy samochód ... może bym się zgodził ...  ale co powiecie swojej rodzącej żonie, albo dziecku które dopiero co rozbiło sobie głowę i chcecie je zawieźć do lekarza ... przykro mi kochani , musicie poczekać aż naprawię naszego używanego Accorda.

P.S to jest artykuł raczej o osobach które otwierając maskę mogą jedynie sprawdzić a) silnik dalej tam jest b) mam mało płynu do spryskiwaczy.
Jeżeli jest się złotą rączką i zna się troszkę na mechanice to posiadanie używanego auta może być bardziej opłacalne , lecz jeżeli nie posiada się takich umiejętności najprawdopodobniej koszty mechaników sprawią że szybko osiwiejecie.